Mecz z Tęczą okiem "Czarnego"
Dodane przez Giani1987 dnia 09 maja 2011 07:44:38
Opis powstał w drodze powrotnej po meczu z Tęczą.
Czarnemu pomagali inni zawodnicy.
Tekst jest humorystyczny i nie ma na celu obrażania kogokolwiek.
08.05.2011 słoneczny Stanisławów. Godzina 17.30 - sześć dni przed meczem derbowym z Hutnikiem. Spotkanie Nieposkromionych Lwów z Miastkowa z Huraganem Pasta do Zębów Stanisławów przez tubylców zwanych Tęczą. Po interwencji UEFA boisko nie zostaje dopuszczone do gry. Po oględzinach sędziego linie boiska zostały zweryfikowane do standardów B klasy. To zresztą nie koniec problemów Tęczy. Tym razem z powód - braku personelu medycznego. Dopiero po zagorzałych negocjacjach udaje się ściągnąć miejscowego znachora "Zębowyrywacza" - wyrywam zęby z każdej gęby.
Wracając do meczu Najwyższy Sprawiedliwy Borkowski w gustownym obcisłym i różowym wdzianku zaprosił zawodników obu drużyn do gry. Pierwsze minuty, to atak kibiców Wilgi na sklep, a na boisku nuda. W 18' minucie wspaniałe dośrodkowanie Kondeja do "przyszłego szwagra" Łukasza Wołoszki (oczywiście po znajomości), który soczystym uderzeniem głową z 4 metrów umieszcza piłkę w siatce gospodarzy. Kibice szaleją, a pauzujący w tym meczu Cichy otwiera 4 browara. W 31 minucie nieudana jak zwykle w tym meczu akcja Tęczy, kontra Wilgi i Wołoszka strzela swoją drugą bramkę w tym meczu - umieszczając piłkę w siatce uderzeniem z okolic 11 metra. Reszta pierwszej połowy raczej bez znaczenia - jedyne zdarzenia warte uwagi, to kardynalne błędy sędziów.
Druga połowa rozpoczyna się od prób odrobienia strat przez Tęczę, ale zostają boleśnie skarceni przez Kamila Celeja pseudonim "Minio" - co na to enigma... nie wiem... nie chcę wiedzieć. Następnie mamy do czynienia z genialnym posunięciem Jose Kowalskiego "The Special Two", który wysyła do rozgrzewki swojego asa Roberta C. pseudonim "Celej". W tym czasie na boisku po dwójkowej akcji Celeja Kamila i Kajfasza syna Annasza i brata Judasza mamy 4 do zera po bramce "Majkela".
Kulminacyjny moment meczu, kibice w Stanisławowie nie wiedzą, że są świadkami TRAGEDII LIVE. Na boisku pojawia się najbardziej pożądany zawodnik świata Robert Celej nazywany Robertem na kacu, który szczęśliwym zrządzeniem losu po asyście Domana strzela bramkę na 5:0 dla nas. Dalsze wydarzenia na boisku bez znaczenia nie licząc dwóch poprzeczek. Na zakończenie wszyscy razem: SKLEP! SKLEP! SKLEP!